Po 50 latach małżeństwa złożyłam pozew o rozwód, ale jej list złamał mi serce.

Krzyknęłam i wyszłam.

Następnego dnia zignorowałem wszystkie jego telefony. Potem… Zadzwonił telefon, ale to nie był on, tylko nasz prawnik.

„Jeśli Charles poprosił cię, żebyś do mnie zadzwonił, nie zawracaj sobie głowy” – powiedziałem.

„Nie… Nie prosił mnie, żebym dzwonił. Chodzi o niego. Musisz usiąść. To poważna sprawa” – powiedział prawnik.

Moje serce zabiło mocniej. „Co masz na myśli?”