Dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia gościłam u siebie matkę z dzieckiem — a rano w Boże Narodzenie otrzymałam paczkę z moim imieniem.

Wszystkie te lekcje o obcych.
Wszystkie te przypomnienia, że ​​jestem już matką i że nie mogę już być lekkomyślna.

A pod tym wszystkim, bardziej dyskretna myśl:

A co, gdyby to było ja?
A co, gdyby to było moje dziecko?

Zwolniłem.

Zatrzymałem się.

Ręce mi się trzęsły, kiedy otwierałem szybę od strony pasażera.
„Hej!” – krzyknąłem. „Wszystko w porządku?”

Wzdrygnęła się i podeszła bliżej.

Z bliska wyglądała na wyczerpaną ponad wszelkie słowa — cienie pod oczami, spierzchnięte usta, włosy spięte w kok, który dawno już przestał się układać.

Przeczytaj więcej na następnej stronie >>