200 motocyklistów ratuje sierociniec w Wigilię — A ja byłem sędzią, który podpisał nakaz eksmisji
Jestem sędzia Harold Matthews. Przez dwadzieścia dwa lata zasiadałem w tym sądzie, podpisując tysiące wyroków, wpływając na ludzkie życia, a czasem je niszcząc. Ale nic nie mogło mnie przygotować na tamtą grudniową noc.
Po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko sierocińca Sainte-Catherine, obserwowałem komorników przygotowujących się do wykonania nakazu eksmisji, który podpisałem kilka dni wcześniej. Bank zajął nieruchomość, a dwadzieścioro troje dzieci w wieku od czterech do siedemnastu lat miało zostać oddzielonych w Wigilię.
Nie powinienem tam być, ale coś wygnało mnie na ulicę. Może poczucie winy. Może ciekawość. Wtedy to usłyszałem: niski pomruk, który przerodził się w ryk motocykli.
Światła reflektorów przecinały ciemność, gdy motocykliści utworzyli ogromny krąg wokół sierocińca. Silniki ryczały, tworząc ścianę chromu i skóry między zastępcami szeryfa a drzwiami wejściowymi.
ciąg dalszy na następnej stronie
