Szeryf Tom Bradley, drżąc, trzymał w dłoni nakaz eksmisji. Podszedł rosły mężczyzna z siwą brodą, w skórzanej kamizelce.
„Dobry wieczór, szeryfie. Thomas Reeves, prezes klubu motocyklowego Guardians. Jesteśmy tu, aby omówić tę eksmisję”.
Bradley odpowiedział drżącym głosem: „Prawo jest prawem. Te dzieci muszą odejść”.
Thomas pokręcił głową. „Prawo czasami popełnia błędy. Nie ustąpimy. Chcesz deportować te dzieci? Będziesz musiał to zrobić przez nas”.
Siostra Małgorzata, siedemdziesięcioletnia zakonnica, która prowadziła sierociniec, pojawiła się na schodach. „Żadnej przemocy. Dzieci nas obserwują”.
Dwadzieścia trzy twarze przyciśnięte do szyb, niektóre we łzach. Motocykliści pozostali nieruchomi.
W niecałą godzinę dołączyły do nich rodziny, sklepikarze i nauczyciele, tworząc tłum liczący pięćset osób. Słychać było świąteczną muzykę. Zastępcom szeryfa zaproponowano gorącą czekoladę.
O godzinie 23:00 przybył prezes banku, Richard Brennan. Rozpoczęły się negocjacje. Pod presją motocyklistów, członków społeczności i mediów, Brennan zgodził się na restrukturyzację pożyczki, anulując połowę długu i dając sierocińcowi sześć miesięcy na zebranie pozostałych środków.
Motocykliści zadeklarowali swoje wsparcie poprzez przejażdżki, loterie i zbiórki funduszy. Dzieci, przepełnione radością, ściskały każdą nogę w skórzanym stroju.
ciąg dalszy na następnej stronie
