Dał mi największy pokój i bez wahania przeniósł się do najmniejszego. Nauczył się zaplatać mi warkocze, oglądając późno w nocy tutoriale online. Codziennie rano gotował mi lunch, uczęszczał na wszystkie szkolne przedstawienia i swobodnie wślizgiwał się na małe krzesełka podczas zebrań z rodzicami.
Dla mnie nie był on tylko moim dziadkiem.
Był moim bohaterem.
Kiedy miałem dziesięć lat, powiedziałem mu z całą stanowczością:
„Kiedy dorosnę, chcę pomagać dzieciom tak, jak ty pomogłeś mi”.
Przytulił mnie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
„Możesz być kimkolwiek zechcesz” – powiedział.
„Absolutnie kimkolwiek”.
Miłość jednak nie była synonimem obfitości.
Przeczytaj więcej na następnej stronie >>
