Przygotuj grunt
Dzięki próbkom herbaty i tabletek, które Frank zebrał w domu, pomocny technik laboratoryjny dyskretnie potwierdził nasze podejrzenia: mieszanka ziół i leków, którą podawano mi od tygodni, spowodowałaby, że każdy czułby się wyczerpany, zdezorientowany i osłabiony fizycznie, gdyby przyjmowano ją w takich dawkach przez dłuższy czas.
To wystarczyło, by postawić poważne pytania.
Tymczasem zespół Franka namierzył mężczyzn zatrudnionych kilka miesięcy wcześniej, aby „rozwiązać problem” na obrzeżach miasta. W obliczu perspektywy długiego wyroku więzienia, byli bardzo chętni do rozmowy. Ich nagrane zeznania ujawniły transakcje finansowe, zlecenia przekazywane za pośrednictwem pośredników oraz podpalenie, którego celem było „pozbycie się uciążliwości”.
Odzyskaliśmy wszystko. Dokumenty. Nagrania audio. Filmy z ukrytych kamer, o których istnieniu nawet nie wiedziałem, zainstalowanych w częściach starego domu nad jeziorem. Na jednym z nagrań z głośników popłynął głos Vanessy, lekki i niemal radosny, gdy stuknęła kieliszkiem o kieliszek Colby’ego.
„Pierwszy krok wykonany” – powiedziała. „Teraz wystarczy tylko pozwolić Marcusowi się załamać”.
Ostatni kawałek był legalny.
W tamtym czasie ufałem niewielu osobom, ale mój prawnik, Richard Davenport, znał moją rodzinę wystarczająco długo, by zauważyć zachowania, które go niepokoiły. Kiedy dołączył do nas w bezpiecznym mieszkaniu i zobaczył Chloe stojącą tam, całą i zdrową, zbladł i musiał usiąść.
Po przeczytaniu raportów laboratoryjnych i wysłuchaniu nagrań wyraz jego twarzy zmienił się z niedowierzania w stanowczy i zdecydowany.
„Zaplanowali już odczytanie twojego testamentu” – powiedział niemal z niedowierzaniem. „Nalegali. Powiedziałem im, że to za wcześnie. Odpowiedzieli, że chcą uszanować twoją ostatnią wolę tak szybko, jak to możliwe”.
„Pozwólmy im to zrobić” – powiedziałem.
Zmarszczył brwi.
„Użyj tego” – dodałem. „Jak sceny”.
Więc to zrobiliśmy.
Richard zaplanował czytanie na następny poniedziałek w głównej bibliotece domu Ellingtona, w pomieszczeniu, w którym mój ojciec kiedyś negocjował umowy wpływające na połowę przedsiębiorstw w Vermont.
Na papierze odszedłem.
W rzeczywistości miałem zamiar wpisać się na mój własny memoriał.
Człowiek, którego myśleli, że pochowali
W bibliotece pachniało woskowanym drewnem i starym papierem. Zawsze było to moje ulubione pomieszczenie.
Z małego przedsionka za przesuwanymi półkami obserwowałem przez wąską szparę, jak wchodzą ludzie: członkowie zarządu, przyjaciele rodziny, kilku ważnych współpracowników. Z tyłu sali siedziała Vanessa w czarnej sukience, która prawdopodobnie kosztowała więcej niż mój pierwszy samochód. Welon zasłaniał jej połowę twarzy. Colby usiadł obok niej, zaciskając szczękę i idealnie prosto wiążąc krawat.
Gdybyś nie wiedział, co zrobili, pewnie byś im współczuł.
Richard stał przy długim stole, przed nim leżał stos dokumentów, a za nim na ścianie wisiał duży ekran.
„Dziękuję wszystkim za przybycie” – zaczął. „Zebraliśmy się tu, aby zbadać testament pana Marcusa Ellingtona”.
Vanessa otarła oczy chusteczką. Colby patrzył prosto przed siebie.
„Jak niektórzy z was wiedzą” – kontynuował Richard – „pan Ellington niedawno poprosił o wyjaśnienia. Biorąc pod uwagę okoliczności, uznałem za swój obowiązek spełnić jego prośbę”.
Na słowo „aktualizacje” Vanessa lekko uniosła głowę. Colby na chwilę zmrużył oczy.
„Do poprawionego dokumentu dołączono nagraną wiadomość” – powiedział Richard. „Pan Ellington chciał, aby pewne kwestie zostały poruszone jego własnym głosem”.
Nacisnął przycisk. Światło przygasło na tyle, że ekran się zapalił.
Pojawiła się moja twarz — blada, zmęczona, sfilmowana kilka dni wcześniej w bezpiecznym mieszkaniu, gdzie mocno opierałam się o oparcie krzesła, aby zmęczenie było bardziej realistyczne.
„Vanesso” – powiedziałem nagrany głos, cicho i powoli. „Moja droga żono. I Colby, mój bracie. Jeśli to widzisz, to znaczy, że mój smutek w końcu się skończył, smutek, który pomogłaś ukoić”.
Vanessa podskoczyła.
„Co to jest?” – warknęła, a jej zazwyczaj miękki i pewny głos zniknął. „To niestosowne. Marcus nie był sobą. On…”
„Och, mówił bardzo jasno” – powiedział nowy głos.
Richard nie odezwał się.
Wyszedłem zza przesuwnych półek i wszedłem do biblioteki.
Reszta na następnej stronie
